poniedziałek, 22 lipca 2013


- Piotr odwieziesz mnie do domu, a potem do pracy?- zapytałam
-Nie zjesz nawet śniadania-spytał Gawryło
-Nie zdążę dyżur, choć już- wrzasnęłam.
-Dobra Hana, już idę.- odpowiedział.
Od razu wyszliśmy, i zeszliśmy do samochodu. Piotr ruszył z impetem. Dosyć długo jechaliśmy, bo czasami przejeżdżaliśmy przez zatłoczone i zakorkowane ulice Warszawy. Po chwili znajdowaliśmy się pod moim mieszkaniem.
-Piotr, jedź już do pracy, a ja zamówię taksówkę- powiedziałam.
-Hana, nie żartuj, zaczekam w samochodzie, a Ty się pośpieszysz- uśmiechnął się.
-Dobrze, ale ostrzegam. Może to długo potrwać.- również się uśmiechnęłam
- Leć już, bo się spóźnimy- pośpieszał mnie.
Śpieszyłam się i w biegu pokonywałam schody do mojego mieszkania, ubrałam się, uczesałam i ogólnie ogarnęłam. Wzięłam torebkę i wszystkie potrzebne do pracy przedmioty, razem z kosmetyczką, bo nie zdążyłam się nawet pomalować. Miałam nadzieję, że pomaluje się w szpitalnej toalecie. Kilka minut później byłam już przed klatką i wypatrywałam samochód Piotra, wypatrzyłam w końcu. Podeszłam i wsiadłam, Piotr uśmiechnął się.
- To co Hana, jedziemy?- zapytał
- Tak- odpowiedziałam krótko, na pytanie.
Droga była dosyć długa, Prawie w ogóle nie odzywaliśmy się do siebie, jedynie uśmiechaliśmy się. Chciałam od razu wyjść, ale Gawryło mnie zatrzymał.
- Wiesz, że jak ktoś nas zauważy, to od razu będą plotki- westchnął.
-Wiem, ale niech będą- uśmiech malował się na mojej twarzy.



Od samochodu do szpitala był kawałek drogi, więc przeszliśmy go razem. Mieliśmy nadzieję, że nikt nie rozpuści plotki o „ Nas”- tylko czy My jesteśmy Hana i Piotr, czy „My” ?!
Na naszej drodze nie spotkaliśmy, ani Przemka, ani Leny, właściwie nikogo, oprócz Falkowicza. Był w moich oczach gadułą, więc z Piotrem przygotowaliśmy się, że cały szpital będzie huczeć od plotek.  Gdy byliśmy w szpitalu rozeszliśmy się na dyżury.

Z punktu widzenia Piotra.
Miałem za chwile planowaną operacje z Wiki, rzecz w tym, że ciągle myślę o Hanie i
nie mogłem się skupić na pacjentach. Miałem nadzieję, że nie będę mieć przez to kłopotów. Na horyzoncie zobaczyłem Wiki.
- Wiktoria, nie chciałabyś przejąć za mnie operatywy, a ja będę Ci asystować?- spytałem
- Nie wyspałeś się co, i wiem już z kim.- powiedziała Consalida z uśmiechem na twarzy.
- Wiki, chcesz przejąć operatywe, czy nie.- zapytałem
- Dobra, przejmę. Powiedz czy wróciliście z Haną- Wiktoria nie kryła swojej ciekawości.
- Nie, gadaliśmy, ona zasnęła i przeniosłem ją do łóżka, a sam położyłem się w salonie- westchnąłem- zajmijmy się lepiej pacjentem

- Ok., a więc …
I zaczęła mówić o pacjencie. Słuchałem ją uważnie. Po chwili poszliśmy na sale operacyjną.

3 godziny później
Skończyła się operacja, a ja chciałem już iść do Hany…

środa, 17 lipca 2013

Kochani.
Przykro mi, ale na razie nie będzie opowiadania, to dlatego. bo jestem u dziadka na wsi i nie mam czasu :(
Myśle, że dam radę napisać, ale nie wiem kiedy -.-
Pozdrawiam, Aga Agusia

wtorek, 16 lipca 2013

Opowiadanie nr.1/ część 6
Pierwszy raz z punktu widzenia Piotra.
- Piotr, idź za nią ja wezme Sambora, szybko za nim Ci ucieknie- odezwała się Wiki.
Pobiegłem za nią, wkońcu chciała mnie pocałować, nie byłem zły na Wiktorie, byłem zły na siebie. Już wiedziałem co robić, miałem zaplanowany cały plan odzyskania Goldberg. Nagle zauważyłem ją na horyzoncie.
- Hana, poczekaj.- zatrzymałem ją
-Piotr, ja mam dość, ciągle coś, albo ktoś nam przerywa, może to znak, że nie możemy być razem- wyjęknęla smutna.
-Posłuchaj, zapraszam Cię na kolacje, dziś o 18, wiem, że wtedy kończysz dyżur. Pamiętaj o 18- uśmiechnął się.
- No... ok, o 18- odwzajemiła uśmiech.
Wróciłem do pracy, jeszcze wczoraj nie odważyłbym się tego zrobić, a dziś, dziś może się wszystko zmienić. Nasze stosunki, może wkońcu się pocałujemy, może będziemy razem, wszystko naprawimy.
Poczułem uderzenie w ramie.
- I co Romeo, jak tam z Julcią- spytała ze śmiechem Wiki.
- Bardzo dobrze, przyjdzie do mnie na kolacje o 18, a ja kończe o 17, więc mam mało czasu, ale trudno- westchnąłem
- Stary, czemu nic nie mówisz, wezme za Ciebie dyżur, a ty leć się przygotować. Od czego ma się przyjaciół?!- zachichotała
-Mówisz na serio- zapytałem z niedowierzaniem.
- No leć, chłopie- dała mi lekkiego kopniaka w tyłek
-Zachowujesz się jak moja matka- rzuciłem i już mialem iść, gdy się odezwała
- A ty Mój syn- uśmiechnęła się promiennie.
 Zaśmiałem się, Wiki to moja przyjaciółka, którą traktuje jak siostre, a troche jak drugą matke, na ale nic, teraz muszę się skupić na szykowaniu obiadu. Zrobiłem penne z awokado i szczypiorkiem, a na deser Creme Brulee. Na trudziłem się, była 17, a jedzenie się gotowało i piekło. Postanowiłem pójść pod . prysznic i ubrać się.
17.45
Wszystko szło zgodnie z planem, cały obiad był opieczony, ale niespalony. Moje myśli zakłucił dzwonek. Otworzyłem drzwi, padłem, gdy zobaczyłem Hane. Wyglądała zabujczo.
 
 Myślałem, że zaraz się na nią rzucę, ale musiałem jeszcze poczekać :P
- Witam- pocałowałem ją w ręke, Pani stolik już czeka- zaprowadziłem ją do salonu.
- Piotr, nie musiałeś- zachwyciła się na widok stolika i obiado-kolacji.
- Poczekaj do deseru- uśmiechnąłem się i zniknąłem do kuchni, by zabrać wino.
W ciszy jedliśmy, co chwile uśmiechając się do siebie, gdy zjedliśmy, zaprowadziłem Hanę na kanape. Rozmawialiśmy długo o tym co było, jest i będzie. Właściwie o wszystkim i o niczym. Nagle zauważyłem, że Hana śpi na moich kolanach, podniosłem ją i zaniosłem do mojej sypialnie. Sam położyłem się koło niej, ale jednak po chwili, postanowiłem nie ryzykować i położyłem się w salonie.
Następnego dnia rano.
Z punktu widzenia Hany
Obudziłam się, tak jak zazwyczaj, ale ździwiłam się faktem, że nie jestem w swojej sypialni, ani tym bardziej w domu. Po chwili wróciła do mnie pamięć, ale... nie pamiętam co robiłam w łóżku Gawryły, bałam się, czy on mógł mnie wykorzystać. Nie, Piotr taki nie jest, a może. Sama nie wiedziałam, chciałam jak najszybciej znać odpowiedź. Wyszłam z sypialni, a Piotra słyszałam z kuchni.
- Piotr, Błagam powiedz, że między nami do niczego nie doszło- patrzyłam mu prosto w oczy.
-Nie, nie martw się. do niczego nie doszło, a ja spałem w salonie...
 

Opowiadanie 1/ część 5
-Dziękuje- uśmiechnęłam się szeroko.
W moim sercu zrobiło się gorąco, byłam taka szczęśliwa. Od czasu, gdy straciłam Piotra nie było mi tak dobrze. Wkońcu chwila szczęścia, mimo chorej psychiccznie pacjentki, wszystko było dobrze.
- Piotr, poczekaj- przybliżyłam się do niego. Spojrzałam mu prosto w oczy, chciałam go pocałować.
- Dr. Goldberg, jest Pani proszona do sali nr. 2, pacjentka krwawi, możliwa będzie nie zwłoczna operacja.- przerwała nam pielęgniarka.
Poszłam za pielęgniarką, odwróciłam się, Piotr stał w miejscu, gdzie przed chwilą mieliśmy się pocałować. Tak mi było szkoda, ale no cóż, jestem w pracy.
Po chwili przebadałam pacjentke, faktycznie potrzebna była operacja.
- Siostro, jest mi potrzebny chirurg, najlepiej Dr. Gawryło.
-Doktor. Gawryło jest na bloku, razem z Samborem. Falkowicz z Wiktorią mają operacje, a Niny nie ma dziś w pracy.
- Cholera, a co z Adamem?
- Już go wołam.
- Powiedz mu, że będziemy operować za 15 minut, w 5.
-Dobrze, już idę.
Wolałabym Piotra, ale cóż przynajmniej, będzie chirurg. Młody, niedoświadczony, ale dobry. Mam nadzieję, na krótką operacje.
W czasie operacji
- Podtrzymaj mi tu- powiedziałam, do doktora Krajewskiego.
-Już, ale poczekaj, zaczyna mi tu krwawić, nie poradzimy sobie- wrzasnął
-Siostro idź po Piotra, lub Wiki szybko.- odezwalam się do pielęgniarki.
Znów Piotr, bez niego nigdzie sobie nie radze, w życiu prywatnym, ani pracy.
Miałam dość, że nie jestem samowystarczalna, musiałam mieć go przy sobie w życiu prywatnym i w pracy.
Po operacji
- I co byś beze mnie zrobiła?- spytał Piotr.
- Jaki dżentelmen- zaśmiałam się- I jaki skromny
-Hana, może dokończymy, to co zaczęliśmy- zapytał niepewnie
Podeszłam do niego, stanęłam na palcach, by dosięgać jego ust, zamknęłam oczy.
- Piotr, choć mamy operacje, -dopiero teraz Wiki zobaczyła co robimy, - przepraszam, wróbeleczki.
Cofnęłam się,  i wyszłam. Usłyszałam jeszcze głos Wiki
-Przepraszam, Piotr- oddalilam się i nie słyszalam odpowiedzi.
Szłam przed siebie, dlaczego nie możemy się pocałować, no dlaczego?!...

niedziela, 14 lipca 2013

Ubierz się jak Hana Goldberg

Ubierz się jak Hana Goldberg (w dobrej cenie). Pokaże moje propozycje na styl, który preferuje Hana. Wszystko jest w dobrej cenie, myślę, że Wam się spodoba. Proszę o komentowanie :)
Dziś pokaże stylizacje, na piknik, ogólnie ta stylizacja jest na spotkanie z przyjaciółkami, koleżankami itd. Jest to dla mnie jedna z najlepszych stylizacji Hany Goldberg ;)
Po lewej stronie widnieje pierwowzór. Co prawda nie ma butów, ale ja jakieś wykombinuje (tanie buty). Mam nadzieję, że każdemu się spodoba. 















Spodnie- http://allegro.pl/szmaragdowe-rurki-z-podwyzszonym-stanem-vero-moda-i3384410882.html 
Rurki z allegro kosztują 59,90
Ostatnio bardzo modne, i piękne.
Hit lata, i nie tylko, można je nosić w Wiosne, Lato i Jesień. :)








 



 
 
 


Czarna uniwersalna, bluzka.  Z h&m za 19,90 zł. Pasuje do wszystkiego, więc ewentualny zakup takiej bluzki to mądry wybór, ze względu na to, że do wszystkiego to pasuje ;)
 
Ramoneska za 77,99. Nie którym się wydaje, że ta ramoneska jest droga, ale jak dla mnie,  cenowo idealna. Jest brązowa i pasuje do większości kolorowych ubrań. Idealna na Wiosne, Lato i Jesień. Na randkę, spotkanie ze znajomymi, i wypady na miasto. ;)
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Uniwersalne bransoletki- na specjalne okazje i na zwyczajne dnie, jedynie 12,90.
 
 
Wysokie buty na słupku, dla nastolatek lub dorosłych, modne i ładne. Kosztują 48 zł- dobra cena za takie buty :)
 
Mam nadzieję, że się spodobało :)

 


Ubierz się jak Hana Goldberg.

Ubierz się jak Hana Goldberg (w dobrej cenie). Pokaże moje propozycje na styl, który preferuje Hana. Wszystko jest w dobrej cenie, myślę, że Wam się spodoba. Proszę o komentowanie :)
P
Po lewej stronie jest pierwowzór, mam nadzieję, że nowa wersja także Wam się spodoba (będzie bez kitla- czyli fartucha lekarskiego)















Spodnie- http://allegro.pl/5384-lososiowe-brzoskwiniowe-rurki-biodrowki-34-xs-i3388528056.html
39,90 za spodnie.

Bluzka- http://www.hm.com/pl/product/10455?article=10455-A#article=10455-C
19,90 za bluzke.
129.90 za buty

Naszyjnik Hany- http://allegro.pl/n40-naszyjnik-japan-style-czarna-gwaizda-hit-2013-i3374244759.html
Za 3.90

Jesteście kochani.
500 wejść, to ogromna liczba. :)
Dziękuje, za to, że wchodziliście.
Mam nadzieję, że podobają Wam się opowiadania.
Pozdrawiam i czekam,
na jeszcze większą liczbe
odwiedzeń mojego bloga.
:)

sobota, 13 lipca 2013

Chciałam w końcu odpocząć od szpitala, życia, swojego życia. Miałam dosyć, chciałam wyjechać, tylko, że nie teraz, musiałam wszystko wyjaśnić z Piotrem, tylko jak?! Siedział na ławce.
Gdy podeszłam, nie zauważył mnie. Był zamyślony.
-Piotr, jak u Ciebie, odpowiedz szczerze.- uśmiechnęłam się delikatnie, tylko tak mogłam zacząć rozmowe.
-Oj, Hana, Hana. Przecież wiesz o tym, że bez Ciebie jest mi źle, po prostu czuje się samotny.
-Piotr... ja coś jeszcze do Ciebie czuje, ale nie wiem dokładnie co. Chciałabym jeszcze mieć czas, aby odpocząć, to wszystko: pojawienie się James'a, stracenie Ciebie, poronienie, a jeszcze do tego, zaginięcie mojego... zmarłego męża.
-To James zmarł- zapytał, nadal był smutny, ale w jego oku widać było iskierki nadzieji.
- Tak, to znaczy nie, tak naprawde to żyje, tylko go porwali, a ja mam dość, nie wiem co będzie jak wróci, zmieni się jeszcze bardziej?! Dlatego utrzymuje wersje, że zmarł w Nigerii.
- Hana- złapał mnie za ręke i zaczął ją gładzić, czy jeszcze kiedyś będzie jak dawniej?
-Nie wiem Piotr, ja naprawde nie wiem - tym razem to ja gładziłam jego ręke.
Moje serce zaczęło szybciej bić, zrobiło mi się gorąco, byłam tak szczęśliwa. W środku roznosiło mnie, petardy leciały, nawet nie wiedziałam, kiedy przeminęła mi przerwa.
-Masz jeszcze dyżur- zapytałam
-Tak, już godzinę, żartuje, dopiero za 10 minut- uśmiechnął się promiennie.
-Przepraszam muszę już iść na dyżur, jeszcze się spotkamy, bo mam nocny dyżur za Darka.
- To ty cały dzień spędziłaś w szpitalu i masz zamiar jeszcze zostać na nockę, oj Hana. Jutro też tak.- zapytal, a na jego twarzy zaczął się malować uśmiech.
- Nie, mam dyżur od 10 do 22- zaśmiałam się.
- Nie pozwole Ci tyle pracować- już razem śmialiśmy się.
Po chwili przyszła pielęgniarka i poprosiła mnie i Piotra o przyjście na izbe. Okazało się, że kobieta w ciąży wpadła pod samochód, byłam zadowolona z tego, że mam dyżur z Piotrusiem. Znów nie byłam zadowolona z rozmowy jedynie z tego, że głaskałam jego dłonie, a on moje <to takie romantyczne>- rozmrzyłam się. Piotr wszedł do sali, i dopiero teraz się "obudziłam" .
-Hana, ta kobieta, która wpadła pod samochód, musimy ją operować. Pomogę Ci w operacji.- zaczął Piotr
Po chwili przebadałam pacjentke, trzeba było zrobić tą operacje.
W czasie operacji.
-Cholera, krwawi coraz mocniej- Piotr pomagał mi opanować sytuacje
- Piotr, pomóz mi, ona się wykrwawi, dziecko jest w 6 miesiącu, musimy powiększyć pole i przystępujemy do cesarskiego cięcia, a matke zoperujemy po CC.
-Ok, Ty tu żądzisz.
Po operacji.
-Świetnie się spisałaś, Pani Doktor- uśmiechnął się do mnie


piątek, 12 lipca 2013

213 wyświetleń w jeden dzień <3
Jesteście wspaniali, mam nadzieję, że ta liczba się powiększy :)
Pozdrawiam, Agusia

Zatrute życie Goldberg

 
Opowidanie 1/ część 3 :)
Miłego czytania :)
 
Byłyśmy na zewnątrz, cała sytuacja była przynajmniej dziwna.
- To ciąża urojona. Dla absolutnej pewności kazałam oznaczyć poziom beta HCG, ale to tylko formalność. - odezwałam się jako pierwsza.
-Jest Pani pewna.-spytała
-Tak, to pewne, zostawimy ją na jeden dzień, a potem wyśle ją do Psychiatry.
Znów weszłyśmy do gabinetu.
-Pani Krystyno zostawie Panią na obserwacje, a potem wyśle na terapie do psychiatry.
-Co z dzieckiem i dlaczego chce mnie pani wysłać do psychiatry- uniosła się.
-Ola, zostaw mnie samą. Pani Krystyno potem Pani powiem, a teraz pójdziemy do sali nr. 5, i się Pani położy na łóżku. Przebadam pacjentki, i do Pani przyjde- podeszła do Nas pielęgniarka i wzięła moją psychicznie chorą pacjentkę.
Od teraz bałam się, znów będe miała przechlapane, lub ona wpakuje mnie w jakieś kłopoty. Po mym policzku spłynęła 1 samotna łza, na myśl o psychicznie chorym Karolu, który poszczelił Piotra. Bałam się coraz bardziej, znów kłopoty, kolejne łzy pojawiały się na moich policzkach. Nie chciałam stracić Piotra i jego "przyjaźni", tak to nazywałam choć czułam o wiele więcej. Chciałam cofnąć czas i nie odejść od Gawryły. Musiałam sobie zrobić przerwe. Chwile później byłam już w bufecie Pani Marii. Przy jednym ze stolików siedział Piotruś, sam. Podeszłam do niego.
- Mogę się dosiąść?- spytałam i popatrzyłam mu głęboko w oczy
- Tak, jasne usiądź- odpowiedzial zmieszany.
Chciałam się na niego rzucić, wycałować, poprzytulać i krzyczeć na cały głos, że go kocham, lecz coś mnie blokowało.
- Co u Ciebie, Piotr- spoliczkowałam się w myślach.
- Nic, może być- odpowiedział oschle
Wiedziałam jak go to boli, nie chciałam dalej ciągnąć tej bez uczuciowej rozmowy.
-Muszę iść na dyżur, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy- uśmiechnęłam się i poszłam do mojej pacjentki. Nie długo po tym byłam już w sali.
-Dzień Dobry- odezwała się
-  Jak się pani czuje- zapytałam i usiadłam na jej łóżku
-To co z moim dzieckiem- spytała
-Pani Krystyno... Pani... nigdy nie była w ciąży, to była ciąża urojona, według procedur muszę Panią wysłać do psychiatry. Chciałabym się spotkać z Pani partnerem.
-To przez Panią, on ze mną zerwał. To wszystko przez Panią. Proszę wyjść i nie chce już Pani oglądać. Zemszcze się. -warknęła
Wyszłam, mam dość kłopotów. Chciałam się teraz przytulić do Piotra. Powiedzieć zwykłe " Kocham Cię"...
Następny dzień
Obudził mnie sygnał komórki. Dostałam 20 pustych sms'ów od nieznajomego numeru, trochę się bałam. Położyłam głowe z powrotem na poduszke. :)
Jednak nadal myślałam, czy coś mi grozi. Usłyszałam dzwonek telefonu.
-Hana Goldberg, słucham.
-...
-Jak to nie ma, zaginęła?!
-...
-Już jade.
Wyleciałam jak z procy, ubrałam się i bez śniadania wyruszyłam do szpitala, moja pacjentka Krystyna zagięła, wszystkie jej rzeczy. Nic, kompletnie nie ma. Coraz poważniej zastanawiałam się, czy coś mi grozi, ze strony chorej psychicznie pacjentki. Byłam załamana, niby jestem bezpieczna w szpitalu, ale jednak nie wiadomo, co zrobi ta wariatka... wysadzi szpital?!  Takie myślenie przyprawiało mnie o dreszcze. Teraz najważniejszy jest dyżur i normalne pacjentki.
Przyjełam już ponad 10 pacjentek, wszystko bez przerwy, bez wytchnienia na myślenie. Nic nie jadłam. Było mi źle psychicznie i fizycznie. Tak naprawdę byłam bez nikogo, najbliższa rodzina w Izraelu, Przemek na misji, a Piotr... no cóż, kocha mnie, ale nie wie o moich problemach, a ja nie chce się wyżalać mu na ramieniu. Szłam korytarzem, chciałam wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza. 

 
Opowiadanie1/ część 2
Otworzyłam oczy, łzy już nie kapały, a jedynie pojedynczo spadały. Westchnęłam, nie chciałam całego życia spędzić na płaczu :) Szybkim krokiem poszłam do samochodu. Włączyłam radio, wyło na cały regulator. Wolałam to niż cisze, w której myśli się kotłują. Nie chciałam, żeby emocje znów mą zawładneły. Przycisnęłam pedał gazu, ulice byly poste, mimo tego, że o tej godzinie Warszawa jest zapełniona. Coraz mocniej naciskalam pedał gazu. Jechałam już ponad 100km/h. Chciałam jak najszybciej przejąć pacjentki i się czymś zająć. Zajechałam pod szpital, w biegu wchodziłam do szpitala, wziełam karty moich pacjentek. Jeszcze raz westchnęłam. Szłam po korytarzu, gdy poczułam silne uderzenie.
- Hana, przepraszam, nic Ci nie jest?- spytał znajomy głos
-Nie, Piotr- odpowiedziałam, on wyciągnął do mnie ręke
-Musze już iść, pa- Piotr odszedł
-pa- wpatrywałam się w jego oddalającą się sylwetkę.
Szłam do swojego gabinetu, gdy starzystka Ola podeszła do mnie.
- Mogłabym prosić Panią na izbę, Doktor Wójcik powiedział, że przejmie Pani pacjentki.- wyjęknąła zmieszana.
-Jasne, chodźmy- uśmiechnęłam się i poszlam na izbę przyjęć.
Szłyśmy krótko, na kozetce siedziała kobieta.
- To jest Pani Krystyna Kraśnicka, spadła z drabiny i woli się upewnić co z dzieckiem.
- Pani krystyno, idziemy na USG- uśmiechnęłam się i poszłam z pacjentką do gabinetu
-Ola, zostajesz tu, czy zostajesz tutaj- zapytałam starzystki
-Pójdę z Panią, chciałabym zobaczyć USG- odpowiedziała
Wyszłśmy na korytarz, po chwili byłyśmy już w moim gabinecie, pacjentka położyła się na kozetce. Przyłożyła zimną końcówkę, do jej brzucha, przez chwile nie mogłam uwierzyć w to co widzę, ta kobieta nigdy nie była w ciąży. Pociągnęłam za ramię Olę
-Pani Krystyno, na chwilę razem z Panią doktor Pietrzak wychodzimy- zakomunikowałam
Gdy już wyszłyśmy, musiałam powiedzieć to Oli, a później pacjentce.
                                                                     miłego czytania :)
Opowiadanie 1/ część 1
Była noc, szłam ulicą, myślałam o tym, co było, jest i co będzie. Myślałam o Piotrze, jak go zraniłam słowami "Nie kocham Cię". Teraz dopiero uświadomiłam sobie, że świat mu się zawalił. Mimo tego, że mineły już 2 tygodnie od tamtego wydarzenia, to dopiero dziś poczułam, że mu na mnie zależy. Zdemaskował moją młodą pacjentkę- Paule. Gdyby mnie nie kochał nie zrobił, by tego. Nie wiem, czy ma sens ciągłe unikanie go, choć trudno jest zapomnieć o tym, co mi zrobił. Co ja mu zrobiłam. Obie strony są winne, ale mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. :)
Następny dzień- 7.10.
Kolejny dzień, kolejna monotonnia. Znów praca, dyżur. Jedyne pocieszenie to Piotr, właściwie on uważa mnie za kobiete bez serca, znów słone łzy ciekły mi po policzkach, musiałam się śpieszyć, wyszłam z mieszkania, stanełam na korytarzu, było mi źle, znów emocje mną zawładneły
Me łzy kapały, chciałam zapomnieć, ale dlaczego zapomnieć jest tak trudno...
Witam
Będe pisać tu opowiadania, dawać zwiastuny i różne ciekawostki.. Mam nadzieję, że Wam się spodobają. Zachęcam do polubienia strony : https://www.facebook.com/photo.php?fbid=476458262437714&set=a.401908359892705.96854.401905016559706&type=1&theater#!/pages/Fani-Hany-i-Piotra-3/401905016559706