wtorek, 16 lipca 2013

Opowiadanie nr.1/ część 6
Pierwszy raz z punktu widzenia Piotra.
- Piotr, idź za nią ja wezme Sambora, szybko za nim Ci ucieknie- odezwała się Wiki.
Pobiegłem za nią, wkońcu chciała mnie pocałować, nie byłem zły na Wiktorie, byłem zły na siebie. Już wiedziałem co robić, miałem zaplanowany cały plan odzyskania Goldberg. Nagle zauważyłem ją na horyzoncie.
- Hana, poczekaj.- zatrzymałem ją
-Piotr, ja mam dość, ciągle coś, albo ktoś nam przerywa, może to znak, że nie możemy być razem- wyjęknęla smutna.
-Posłuchaj, zapraszam Cię na kolacje, dziś o 18, wiem, że wtedy kończysz dyżur. Pamiętaj o 18- uśmiechnął się.
- No... ok, o 18- odwzajemiła uśmiech.
Wróciłem do pracy, jeszcze wczoraj nie odważyłbym się tego zrobić, a dziś, dziś może się wszystko zmienić. Nasze stosunki, może wkońcu się pocałujemy, może będziemy razem, wszystko naprawimy.
Poczułem uderzenie w ramie.
- I co Romeo, jak tam z Julcią- spytała ze śmiechem Wiki.
- Bardzo dobrze, przyjdzie do mnie na kolacje o 18, a ja kończe o 17, więc mam mało czasu, ale trudno- westchnąłem
- Stary, czemu nic nie mówisz, wezme za Ciebie dyżur, a ty leć się przygotować. Od czego ma się przyjaciół?!- zachichotała
-Mówisz na serio- zapytałem z niedowierzaniem.
- No leć, chłopie- dała mi lekkiego kopniaka w tyłek
-Zachowujesz się jak moja matka- rzuciłem i już mialem iść, gdy się odezwała
- A ty Mój syn- uśmiechnęła się promiennie.
 Zaśmiałem się, Wiki to moja przyjaciółka, którą traktuje jak siostre, a troche jak drugą matke, na ale nic, teraz muszę się skupić na szykowaniu obiadu. Zrobiłem penne z awokado i szczypiorkiem, a na deser Creme Brulee. Na trudziłem się, była 17, a jedzenie się gotowało i piekło. Postanowiłem pójść pod . prysznic i ubrać się.
17.45
Wszystko szło zgodnie z planem, cały obiad był opieczony, ale niespalony. Moje myśli zakłucił dzwonek. Otworzyłem drzwi, padłem, gdy zobaczyłem Hane. Wyglądała zabujczo.
 
 Myślałem, że zaraz się na nią rzucę, ale musiałem jeszcze poczekać :P
- Witam- pocałowałem ją w ręke, Pani stolik już czeka- zaprowadziłem ją do salonu.
- Piotr, nie musiałeś- zachwyciła się na widok stolika i obiado-kolacji.
- Poczekaj do deseru- uśmiechnąłem się i zniknąłem do kuchni, by zabrać wino.
W ciszy jedliśmy, co chwile uśmiechając się do siebie, gdy zjedliśmy, zaprowadziłem Hanę na kanape. Rozmawialiśmy długo o tym co było, jest i będzie. Właściwie o wszystkim i o niczym. Nagle zauważyłem, że Hana śpi na moich kolanach, podniosłem ją i zaniosłem do mojej sypialnie. Sam położyłem się koło niej, ale jednak po chwili, postanowiłem nie ryzykować i położyłem się w salonie.
Następnego dnia rano.
Z punktu widzenia Hany
Obudziłam się, tak jak zazwyczaj, ale ździwiłam się faktem, że nie jestem w swojej sypialni, ani tym bardziej w domu. Po chwili wróciła do mnie pamięć, ale... nie pamiętam co robiłam w łóżku Gawryły, bałam się, czy on mógł mnie wykorzystać. Nie, Piotr taki nie jest, a może. Sama nie wiedziałam, chciałam jak najszybciej znać odpowiedź. Wyszłam z sypialni, a Piotra słyszałam z kuchni.
- Piotr, Błagam powiedz, że między nami do niczego nie doszło- patrzyłam mu prosto w oczy.
-Nie, nie martw się. do niczego nie doszło, a ja spałem w salonie...
 


4 komentarze: