sobota, 13 lipca 2013

Chciałam w końcu odpocząć od szpitala, życia, swojego życia. Miałam dosyć, chciałam wyjechać, tylko, że nie teraz, musiałam wszystko wyjaśnić z Piotrem, tylko jak?! Siedział na ławce.
Gdy podeszłam, nie zauważył mnie. Był zamyślony.
-Piotr, jak u Ciebie, odpowiedz szczerze.- uśmiechnęłam się delikatnie, tylko tak mogłam zacząć rozmowe.
-Oj, Hana, Hana. Przecież wiesz o tym, że bez Ciebie jest mi źle, po prostu czuje się samotny.
-Piotr... ja coś jeszcze do Ciebie czuje, ale nie wiem dokładnie co. Chciałabym jeszcze mieć czas, aby odpocząć, to wszystko: pojawienie się James'a, stracenie Ciebie, poronienie, a jeszcze do tego, zaginięcie mojego... zmarłego męża.
-To James zmarł- zapytał, nadal był smutny, ale w jego oku widać było iskierki nadzieji.
- Tak, to znaczy nie, tak naprawde to żyje, tylko go porwali, a ja mam dość, nie wiem co będzie jak wróci, zmieni się jeszcze bardziej?! Dlatego utrzymuje wersje, że zmarł w Nigerii.
- Hana- złapał mnie za ręke i zaczął ją gładzić, czy jeszcze kiedyś będzie jak dawniej?
-Nie wiem Piotr, ja naprawde nie wiem - tym razem to ja gładziłam jego ręke.
Moje serce zaczęło szybciej bić, zrobiło mi się gorąco, byłam tak szczęśliwa. W środku roznosiło mnie, petardy leciały, nawet nie wiedziałam, kiedy przeminęła mi przerwa.
-Masz jeszcze dyżur- zapytałam
-Tak, już godzinę, żartuje, dopiero za 10 minut- uśmiechnął się promiennie.
-Przepraszam muszę już iść na dyżur, jeszcze się spotkamy, bo mam nocny dyżur za Darka.
- To ty cały dzień spędziłaś w szpitalu i masz zamiar jeszcze zostać na nockę, oj Hana. Jutro też tak.- zapytal, a na jego twarzy zaczął się malować uśmiech.
- Nie, mam dyżur od 10 do 22- zaśmiałam się.
- Nie pozwole Ci tyle pracować- już razem śmialiśmy się.
Po chwili przyszła pielęgniarka i poprosiła mnie i Piotra o przyjście na izbe. Okazało się, że kobieta w ciąży wpadła pod samochód, byłam zadowolona z tego, że mam dyżur z Piotrusiem. Znów nie byłam zadowolona z rozmowy jedynie z tego, że głaskałam jego dłonie, a on moje <to takie romantyczne>- rozmrzyłam się. Piotr wszedł do sali, i dopiero teraz się "obudziłam" .
-Hana, ta kobieta, która wpadła pod samochód, musimy ją operować. Pomogę Ci w operacji.- zaczął Piotr
Po chwili przebadałam pacjentke, trzeba było zrobić tą operacje.
W czasie operacji.
-Cholera, krwawi coraz mocniej- Piotr pomagał mi opanować sytuacje
- Piotr, pomóz mi, ona się wykrwawi, dziecko jest w 6 miesiącu, musimy powiększyć pole i przystępujemy do cesarskiego cięcia, a matke zoperujemy po CC.
-Ok, Ty tu żądzisz.
Po operacji.
-Świetnie się spisałaś, Pani Doktor- uśmiechnął się do mnie


1 komentarz: